tr?id=755589168594702&ev=PageView
&noscript=1
Przemysłowe mięso

20

marzec 2019

Obecnie ilość spożywanego mięsa jest prawie dwukrotnie większa niż około 50 lat temu. Uwielbiamy je i jednocześnie płacimy za to swoją cenę. Każdego roku zjadamy około 65 miliarda zwierząt. Prognozy zakładają, że liczba ta będzie cały czas wzrastać. Skala hodowli zaburza równowagę ekologiczną, co nieuchronnie prowadzi do zagłady. Na całym świecie ubijamy i zjadamy rocznie: 300 mln sztuk bydła, 1 mld 400 mln świń, 1 mld owiec i kóz, 5 mln koni, 2 mln wielbłądów, 3,5 mld kaczek i indyków oraz 60 mld kurczaków. To średnio 9 zwierząt przypadających na każdego człowieka. Najwięcej mięsa na ziemi spożywa się w Stanach Zjednoczonych.

Sprawą dyskusyjną okazuje się hodowla zwierząt. Konsumenci coraz głośniej mówią o wolnych wybiegach i karmieniu trawą. Z przeprowadzonych badań wynika, że trawa składa się z włóknistej celulozy, której większość ssaków nie trawi. Niemniej krowa czerpie korzyści z jej spożywania, przekształcając ją w mięśnie, które spożywamy. 50 kg trawy to dzienna dawka zapotrzebowania na pożywienie jednej krowy. Wiąże się to ze zwiększoną ilością uwalnianego metanu z ich…ust, na skutek odbijania się. Metan natomiast szkodzi środowisku 25 razy bardziej niż dwutlenek węgla. Oszacowano, że krowa wpływa na globalne ocieplenie dokładnie tak, jak samochód rodzinny. Przeżuwacze produkują metan od wieków, jednak problem pojawił się dopiero w XX wieku. Wynika to z faktu liczebności krów, która, z 400 mln przed 100 laty skoczyła  do 1,5 mld obecnie. W rezultacie krowy stały się zagrożeniem dla globalnego klimatu. Około 10% emisji gazów wynika ze sposobu odżywiania bydła.

Na potrzeby przemysłu hamburgerowego, w latach 50-tych XX wieku wprowadzono  w Stanach Zjednoczony system hodowli bydła, powszechnie uznawany za mniej inwazyjny dla środowiska aniżeli wypas na pastwiskach. Tzw. skoncentrowany system karmienia zwierząt – tuczarnie.

Mogą pomieścić około 50 tysięcy sztuk bydła na 200 hektarach powierzchni. Ich dieta bogata jest w białka i węglowodany bazującej na zbożu. Przez pół roku przybierają na wadze około 300 kg i trafiają na ubój. Tuczarniom zarzuca się brak humanitaryzmu i zanieczyszczanie środowiska. Taki model hodowli odbiega od ekologicznych pastwisk rolniczych. Jednak propagatorzy masowej produkcji mięsa odwołują się do korzyści środowiskowych, jakie płyną w związku z pojawieniem się tuczarni. W pierwszej kolejności mówi się o ograniczeniu emisji metanu na wskutek krótszego czasu, jaki jest potrzebny do uzyskania wagi rynkowej, w porównaniu do hodowli pastwiskowych. Metoda ta pozwala osiągnąć wysoki poziom produkcji wołowiny przy niskim nakładzie zasobów, co winno czynić ją po części rozwiązaniem a nie przyczyną problemu. Wszystko natomiast zależy od tego, co dla nas jest ekologią.

Sekretem produkcji większej ilości wołowiny w krótszym czasie a tym samym zmniejszenie emisji metanu jest ogromna ilość zboża, która przeznaczona jest na karmienie zwierząt. Głównym składnikiem pożywienia zwierząt jest kukurydza, z której powstają płatki kukurydziane. Te mieszane są z innymi składnikami jak na przykład niebieski barwnik, będący efektem ubocznym produkcji bogatego we fruktozę syropu kukurydzianego. Karmione są również produktem ubocznym z przemysły etanolowego, który bazuje na kukurydzy. Podaje im się również paszę z glutenu, stanowiącą podstawę białka i omastę. Niepokojącym jest także fakt, że bydło karmione jest hormonami wzrostu i antybiotykami (Rumensin, Tylan, Zilmax), z których ten pierwszy zabroniony jest w krajach europejskich.

W odniesieniu do dwutlenku węgla największym winowajcą w emisji tego gazu, po uwzględnieniu wszystkich czynników, jakie występują w procesie produkcji, jest bydło, które produkuje 16 kg CO2 na każdy kilogram mięsa. Na drugim miejscu z wynikiem 13 kg CO2 jest owca. Na trzecim są świnie z 5 kg. Najlepsze natomiast okazały się kurczaki – 4,4 kg CO2. Poza tym stanowią one również tanie źródło mięsa. Spożywamy ich pięciokrotnie więcej niż 50 lat temu. Hoduje się je na farmach, wewnątrz hal, mieszczących nawet 55 tysięcy ptaków. Brytyjscy konsumenci zjadają ich około 19 mln tygodniowo. Wylęgarnie, które funkcjonują na całym świecie, zmechanizowały proces produkcji kurczaków tak, by zaspokoić ciągle rosnące potrzeby konsumentów. Dzień po wykluciu, ptaki trafiają na farmę i tam spędzają resztę swojego pięciotygodniowego życia. W porównaniu do swoich przodków, dzisiejsze ptaki rosną dwa razy szybciej i osiągają dwa razy większe rozmiary, szczególnie w obrębie klatki piersiowej. Z przeprowadzonych badań wynika, że ślad węglowy, analogicznie do bydła, jest mniejszy w produkcjach nadzorowanych przez człowieka niż z wolnego wybiegu. Z punktu widzenia ekologii jest to najbardziej wydajny energetycznie chów i najlepiej sprzyjające środowisku mięso.

Już dzisiaj przeznaczamy na hodowlę zwierząt 1/3 lądów i 30% upraw. Stosując nawet najbardziej wydajne formy hodowli trudno będzie zwiększyć produkcję mięsa nie nadwyrężając przy tym zasobów ziemi – nie wykorzystując dodatkowych obszarów, nie zagrażając naturalnym siedliskom i nie zwiększając liczby upraw, które mogłyby stanowić źródło pożywienia dla ludzi.

Warto odnieść się również do tradycyjnych praktyk i powodów, dla których człowiek zaczął hodować zwierzęta. Celem chowu zwierząt jest nie tylko tworzenie mięsa. Jako przeżuwacze doskonale trawią włókniste rzeczy, jak trawę czy liście. Ponadto dostarczają nam nabiału, mięsa, skóry, czy wełny. Zwierzęta pociągowe również spełniają ważne funkcje. Dzieje się tak na całym świecie. Najważniejszym jest jednak ich wkład w urodzaj. 85% spożytego przez krowę jedzenia trafia z powrotem na naszą ziemię w postaci obornika. Hodowle na mniejszą skalę mogą korzystnie wpłynąć na środowisko.

Im więcej spożywamy mięsa i nabiału, tym większy wywieramy wpływ na nasze środowisko. Moment, w którym zaczęliśmy inwestować w produkcję żywności dla zwierząt jest momentem gwałtownego wzrostu wykorzystywania dodatkowych zasobów ziemi pod produkcję mięsa (woda, ziemia, pestycydy, paliwo, etc.).

Z badań ekonomicznych (University of Texas) wynika, iż bydło i owce karmione tylko trawą mogłyby wytwarzać 40 mln ton mięsa rocznie. Świnie i kurczaki karmione tylko pomyjami produkowałyby 110 mln ton mięsa. Natomiast karmienie zwierząt produktami ubocznymi pozwoliłoby stworzyć kolejne 40 mln ton mięsa, co łącznie daje 190 mln ton mięsa rocznie przy niewielkim wpływie na środowisko. Wówczas na każdego człowieka przypadałoby 40 kg mięsa rocznie. Nasze spożycie natomiast to 80 kg czyli dwa razy więcej niż w naturalnych warunkach, w których odbywałaby się produkcja. Nieuniknionym rozwiązaniem jest ograniczenie ilości spożywanego mięsa oraz zrewolucjonizowanie organizacji sektora hodowlanego.

Czy jest to możliwe? Owszem. Wystarczy abyśmy zaczęli myśleć globalnie i rozwijali swoją świadomość w obszarze życia na Ziemi. Abyśmy dopuścili do głosu ludzką wrażliwość i empatię w stosunku do całego ekosystemu.  Większość z nas żyje tak, jakby nigdy nie miała umrzeć. Konsumpcja, wygoda i pieniądz stały się głównym priorytetem dzisiejszych wartości społecznych. Nie chcemy zmieniać dotychczasowych nawyków nawet wtedy, gdy chorujemy i nasze życie jest zagrożone. Dlaczego zatem mielibyśmy dbać o naturę, skoro nie potrafimy zadbać o siebie?

https://www.sciencechannel.com/

https://www.sciencedaily.com/releases/2018/03/180320084350.htm

https://www.sciencedaily.com/releases/2017/09/170905134506.htm

https://www.sciencedaily.com/releases/2016/10/161011125655.htm